Franciszek Baumgart Osaczony bohater
RegionRok wydania: 2024
ISBN: 978-83-962978-1-5
Oprawa: miękka
Ilość stron: 314
Wymiary: 150 x 210
Dostępność: Na półce
49.00 zł
Biografia żołnierza września, uciekiniera oflagu, powstańca warszawskiego, sztumiaka z wyboru, człowieka inwigilowanego przez UB.
Franciszek Baumgart. Człowiek walki, konspiracji, kamuflażu, honoru i mistrz przetrwania, z fantazją romantycznych buntowników, bezkompromisowy, odważny na granicy desperacji, brawury i zuchwałości. Idealny „materiał” na bohatera, z wręcz romantycznym etosem. Walczył w kampanii wrześniowej. Trafił do niemieckiej niewoli. Przebywał kolejno w trzech obozach jenieckich. Z pierwszego bez skutku uciekał dwa razy, z drugiego nie zdążył, bo go przenieśli za karę do kolejnego, ale tunel już kopał. Dopiero z trzeciego obozu udało mu się skutecznie zbiec. Następnie zamiast ukryć się i jakoś przetrwać wojnę, zaangażował się w działalność konspiracyjną i jako emisariusz-kurier jeździł do Niemiec z tajnymi instrukcjami, między innymi do obozów, z których wcześniej uciekał. Walczył w powstaniu warszawskim, a po jego klęsce udało mu się po raz kolejny uciec z rodziną. Przez dwa lata po zakończeniu wojny ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem w Sztumie próbując po tylu wojennych doświadczeniach odnaleźć wreszcie dla siebie spokojne miejsce na ziemi. Wpadł jednak w szpony aparatu bezpieczeństwa „ludowej” Polski. Przez ponad dwadzieścia lat żył w dwóch równoległych rzeczywistościach. Żył podwójnym życiem – tym rodzinnym, społecznym, z jednej strony i tym konspiracyjno-ubeckim, z drugiej.
To nie jest historia biało-czarna, w której kryształowy bohater ginie w aureoli męczennika. I na koniec stawiamy mu pomnik, nazywamy jakąś ulicę i organizujemy akademie ku czci. To jest historia wielobarwna, nieoczywista albo oczywista z wątkami nieoczywistymi. Bo to historia o bohaterze osaczonym i poturbowanym. O człowieku, któremu za jego wojenne przeżycia, brawurę i bohaterstwo nikt nie postawił pomnika. Jego życiorys mógłby posłużyć za scenariusz niezłej hollywoodzkiej produkcji filmowej, z sensacyjną akcją oraz patriotycznym patosem w tle. Ale był to też człowiek, którego osaczył aparat bezpieczeństwa próbując udowodnić, że jest szpiegiem i wrogiem ludu, a on po prostu chciał żyć normalnie, jako „zwykły zjadacz chleba”. Dał się uwikłać, bo uwierzył, że mówi prawdę i nikomu tym nie zaszkodzi. I raczej nie zaszkodził, ale rysą na pięknym życiorysie zaszkodził jedynie sobie. Odmowa oznaczała kłopoty. Udział świadomy w grze mógł się nie udać albo odwlec kłopoty. Franciszek Baumgart z pewnością pamiętał słowa wypowiedziane przed ponad stu laty przez jednego z pierwszych dyrektorów gimnazjum w Chełmnie, prof. Wojciecha Łożyńskiego, skierowane do uczniów: „Bądźcie prości jak gołębie, a przebiegli jak węże”. Baumgart, uczeń chełmińskiego Gimnazjum, taki właśnie był, choć nie udało mu się bez szwanku wymknąć komunistycznej bezpiece.
Franciszek Baumgart. Człowiek walki, konspiracji, kamuflażu, honoru i mistrz przetrwania, z fantazją romantycznych buntowników, bezkompromisowy, odważny na granicy desperacji, brawury i zuchwałości. Idealny „materiał” na bohatera, z wręcz romantycznym etosem. Walczył w kampanii wrześniowej. Trafił do niemieckiej niewoli. Przebywał kolejno w trzech obozach jenieckich. Z pierwszego bez skutku uciekał dwa razy, z drugiego nie zdążył, bo go przenieśli za karę do kolejnego, ale tunel już kopał. Dopiero z trzeciego obozu udało mu się skutecznie zbiec. Następnie zamiast ukryć się i jakoś przetrwać wojnę, zaangażował się w działalność konspiracyjną i jako emisariusz-kurier jeździł do Niemiec z tajnymi instrukcjami, między innymi do obozów, z których wcześniej uciekał. Walczył w powstaniu warszawskim, a po jego klęsce udało mu się po raz kolejny uciec z rodziną. Przez dwa lata po zakończeniu wojny ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem w Sztumie próbując po tylu wojennych doświadczeniach odnaleźć wreszcie dla siebie spokojne miejsce na ziemi. Wpadł jednak w szpony aparatu bezpieczeństwa „ludowej” Polski. Przez ponad dwadzieścia lat żył w dwóch równoległych rzeczywistościach. Żył podwójnym życiem – tym rodzinnym, społecznym, z jednej strony i tym konspiracyjno-ubeckim, z drugiej.
To nie jest historia biało-czarna, w której kryształowy bohater ginie w aureoli męczennika. I na koniec stawiamy mu pomnik, nazywamy jakąś ulicę i organizujemy akademie ku czci. To jest historia wielobarwna, nieoczywista albo oczywista z wątkami nieoczywistymi. Bo to historia o bohaterze osaczonym i poturbowanym. O człowieku, któremu za jego wojenne przeżycia, brawurę i bohaterstwo nikt nie postawił pomnika. Jego życiorys mógłby posłużyć za scenariusz niezłej hollywoodzkiej produkcji filmowej, z sensacyjną akcją oraz patriotycznym patosem w tle. Ale był to też człowiek, którego osaczył aparat bezpieczeństwa próbując udowodnić, że jest szpiegiem i wrogiem ludu, a on po prostu chciał żyć normalnie, jako „zwykły zjadacz chleba”. Dał się uwikłać, bo uwierzył, że mówi prawdę i nikomu tym nie zaszkodzi. I raczej nie zaszkodził, ale rysą na pięknym życiorysie zaszkodził jedynie sobie. Odmowa oznaczała kłopoty. Udział świadomy w grze mógł się nie udać albo odwlec kłopoty. Franciszek Baumgart z pewnością pamiętał słowa wypowiedziane przed ponad stu laty przez jednego z pierwszych dyrektorów gimnazjum w Chełmnie, prof. Wojciecha Łożyńskiego, skierowane do uczniów: „Bądźcie prości jak gołębie, a przebiegli jak węże”. Baumgart, uczeń chełmińskiego Gimnazjum, taki właśnie był, choć nie udało mu się bez szwanku wymknąć komunistycznej bezpiece.
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także: