Komysze
Instytut LiteraturyRok wydania: 2020
ISBN: 978-83-6635-947-5
Oprawa: miękka
Ilość stron: 436
Wymiary: 165 x 240
Dostępność: Na półce
15.50 zł
Pierwsza część Trylogii ukraińskiej Józefa Łobodowskiego.
Dwunastoletni Staś Majewski z rodziną rzucony jest w wir dziejowej zawieruchy. Młody Polak walczy na ukraińskim stepie o życie, wolność i niezależność w czasach bolszewickiego reżimu. Czy widmo kary za działanie poza systemem sprawi, by sprzeniewierzył się najważniejszym wartościom? Awanturnicza proza o ciężarze patriotyzmu w najtrudniejszych warunkach.
***
Staś wyciągnął pełne wiadro i odczepił łańcuch. Był silny ponad wiek, ale zdjęcie wiadra z wysokiej cembrowiny zawsze kosztowało nieco wysiłku.
– Nie bój się, Tońka – krzyknął na pożegnanie. – Jak dorosnę, to się z tobą ożenię. Tylko mi się nie stłucz przed czasem…
– Żebym ja ci mordy nie stłukła – próbowała złościć się Tońka. – Ledwo to od ziemi odrosło…
– Odrosłem czy nie, ale w ogrodzie z dziobatym Miszką już dwa razy cię widziałem i na wygonie, jak ci na harmonii wygry…
Ledwie zdążył odskoczyć przed strugą wody chluśniętej z wiadra przez płot.
– Nie złość się, bo schudniesz i Miszka nie będzie miał po czym klepać – krzyknął już z daleka, uciekając do domu.
Rozbój szczekał, plącząc się u nóg. Złote osy już krążyły gęsto wśród dojrzewających moreli. Było przyjemnie i radośnie, że nie strzelają, że potrafił odgryźć się Tońce, którą lubił w niezrozumiały dla siebie samego sposób, że za chwilę wypluszcze się w lodowatej studziennej wodzie.
(fragment powieści)
Dwunastoletni Staś Majewski z rodziną rzucony jest w wir dziejowej zawieruchy. Młody Polak walczy na ukraińskim stepie o życie, wolność i niezależność w czasach bolszewickiego reżimu. Czy widmo kary za działanie poza systemem sprawi, by sprzeniewierzył się najważniejszym wartościom? Awanturnicza proza o ciężarze patriotyzmu w najtrudniejszych warunkach.
***
Staś wyciągnął pełne wiadro i odczepił łańcuch. Był silny ponad wiek, ale zdjęcie wiadra z wysokiej cembrowiny zawsze kosztowało nieco wysiłku.
– Nie bój się, Tońka – krzyknął na pożegnanie. – Jak dorosnę, to się z tobą ożenię. Tylko mi się nie stłucz przed czasem…
– Żebym ja ci mordy nie stłukła – próbowała złościć się Tońka. – Ledwo to od ziemi odrosło…
– Odrosłem czy nie, ale w ogrodzie z dziobatym Miszką już dwa razy cię widziałem i na wygonie, jak ci na harmonii wygry…
Ledwie zdążył odskoczyć przed strugą wody chluśniętej z wiadra przez płot.
– Nie złość się, bo schudniesz i Miszka nie będzie miał po czym klepać – krzyknął już z daleka, uciekając do domu.
Rozbój szczekał, plącząc się u nóg. Złote osy już krążyły gęsto wśród dojrzewających moreli. Było przyjemnie i radośnie, że nie strzelają, że potrafił odgryźć się Tońce, którą lubił w niezrozumiały dla siebie samego sposób, że za chwilę wypluszcze się w lodowatej studziennej wodzie.
(fragment powieści)
Klienci, którzy oglądali tą książkę oglądali także:
• W stanicy
• Jak Sowieci przetrwali dzięki oszustwu
• Jak budowaliśmy Rosję
• Droga powrotna
• Prototypy broni pancernej cz.1
• Alianci
• Ludwik Wawrzynowicz (1870–1957)
• Kobiety Niepodległości - Wspomnienia z lat 1910-1918
• Farby wodne
• Urząd Bezpieczeństwa w województwie białostockim 1944-1956
• Jak Sowieci przetrwali dzięki oszustwu
• Jak budowaliśmy Rosję
• Droga powrotna
• Prototypy broni pancernej cz.1
• Alianci
• Ludwik Wawrzynowicz (1870–1957)
• Kobiety Niepodległości - Wspomnienia z lat 1910-1918
• Farby wodne
• Urząd Bezpieczeństwa w województwie białostockim 1944-1956
Recenzje
Brak recenzji tej pozycji |